Zastawka to życie – w Polsce pacjentów dobija proza życia – jest za mało pieniędzy.

Za mały postęp w leczeniu wad zastawkowych serca w Polsce. Specjaliści alarmują, że w naszym kraju nadal wykonuje się niewiele zabiegów przezcewnikowego leczenia wad zastawkowych serca. Najczęściej występujące zwężenie zastawki aortalnej można wyleczyć w znieczuleniu miejscowym bez otwierania klatki piersiowej i przecinania mostka. Problemem są jednak zbyt małe kontrakty na te niechirurgiczne zabiegi.

To bardzo źle, bo dla wielu chorych są jedynym ratunkiem- podkreśla profesor Robert Gil ze Szpitala MSWiA w Warszawie. Wyjaśnił, że niektórzy chorzy nie mogą mieć klasycznej operacji.  W ubiegłym roku wykonano 642 niechirurgiczne zabiegi, ale to kropla w morzu potrzeb – wymaga ich 2 tysiące chorych. Pacjenci są zdiagnozowani, przygotowani do zabiegu ale w praktyce 30 procent z nich umiera, gdyż nie otrzymują pomocy w odpowiednim czasie.

Profesor Adam Witkowski z Instytutu Kardiologii w Warszawie potwierdza, że kontrakty są bardzo małe, a zazwyczaj w ostatnich miesiącach roku limit jest już wyczerpany. Czasem w listopadzie czy grudniu Narodowy Fundusz Zdrowia uwalnia jakieś dodatkowe środki i można ich wykonać więcej, ale trudno to zaplanować. Tłumaczy, że są to zabiegi trudne techniczne i podczas wykonywania ich np. dziesięciu rocznie, operator nie może nabrać odpowiedniej wprawy i doświadczenia, nie mówiąc o racjonalnym wykorzystaniu zakupionego sprzętu. Odpowiada specjalistom wiceminister zdrowia  – Jarosław Pinkas zapewnia, że ta metoda leczenia będzie rozwijana. Podkreśla, że to są metody ratujące życie, najczęściej osób starszych, które pozbawione są możliwości zastosowania innych metod. Zaznacza, że chociaż daleko Polsce do tzw. średniej europejskiej, to liczba wykonywanych zabiegów z roku na rok rośnie.

W Warszawie odbywają się 3-dniowe warsztaty kardiologów interwencyjnych z całego świata. Polscy specjaliści aktywnie uczestniczą w europejskim programie „Zastawka to życie”.

 

IAR